Mielżyn Gm. Witkowo. Z życia dawnych mieszkańców miejscowości.

0

Fot. Mielżyn

Wzmianki i artykuły w dawnej prasie i innych publikacjach, opisujące zdarzenia, jakie miały miejsce na terenie Mielżyna.

1766 rok.

1858 rok.

OPIS ZWYCZAJU LUDOWEGO I UBIORU MIESZKAŃCÓW MIELŻYNA.

Opis zwyczaju ludowego opisanego przez Oskara Kolberga w t.III. Wielkiego Księstwa Poznańskiego zwanego Wilkiem zaobserwowany w Mielżynku.

Do uroczystości ludowych należy Wilk. Tak nazywają parobczaka, który pierwszy raz wychodzi ciąć kosą trawę lub zboże. Wieczorem po zachodzie słońca, wsadzają mu na głowę wysoki turban z sitowia upleciony: przywiązują do każdej ręki powrzęsło słomiane długie, prowadząc go za te powrzęsła przy brzęku kos i przygrywaniu skrzypek przed dwór, gdzie całą drużynę właściciel wsi przyjmuje i częstuje. Z tamtąd idą wśród wzrastającego tłumu ludu do karczmy, gdzie się wilk musi wykupić. Uroczystości towarzyszą tańce i przemowy do wilka.

Opis ubioru mieszkańców Mielżynka.
Na podstawie: Oskar Kolberg – Wielkie Księstwo Poznańskie t.III.
Mężczyźni: długie sukmany, spodnie w butach, płaszcze i kożuchy, wysokie kapelusze, czapki rogate z barankiem.
Kobiety: długie suknie latem z krótkimi rękawami, na głowie kopki haftowane i chustki na nie zarzucone.

5 Czerwca 1895 roku.

Tragiczna śmierć kilku kobiet w mielżyńskim stawie.

14 Listopada 1912 roku.

W czwartek 14.11.1912 roku, wydawany w Poznaniu ” Orędownik” w nr.261 pisał:
Pożar Ratusza.
W Mielżynie w powiecie witkowskim spłonął ostatniej nocy ratusz doszczętnie. Przyczyna pożaru niewiadoma.

9 Maja 1925 rok.

W dniu 9 maja wybuchł pożar w składzie u kupca Adolfa Fritza w Mielżynie pow. Witkowo, wskutek czego spaliła się jedna kanapa. Przyczyną pożaru było nieostrożne porzucenie niedopałka papierosa.

  • Gazeta Gnieźnieńska Lech Nr 111 z dn. 13.05.1925 r.

2 Marca 1926 roku.

Kradzież z włamaniem

W nocy z dnia 2 na 3 bm. dokonano włamania w gościńcu p. Klimanowskiego w Mielżynie, skąd skradziono większą ilość wódek, koniaków, likierów, cygar, papierosów i czekolady na łączną sumę 400 zł. Śledztwo w toku.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr.52 z dn.05.03.1926 roku.

3 Czerwca 1927 roku.

Ostrzelanie szkoły.

Wybrykiem młodzieńczej swawoli można tylko nazwać fakt strzelania z browninga (rewolweru) do okien szkoły w Mielżynie. Szczęściem, że stało się to wieczorem, tak że ofiarą padły jedynie 2 szyby. Za wieczornym strzelcem czyni policja poszukiwania.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” Nr 126 z dn.3.06.1927 roku.

8 Grudnia 1927 roku.

Mielżyn – Dziecko w płomieniach.

W nieobecności matki zbliżyło się 5-letnie dziecko p. Sadkiewiczów do pieca i żywcem się spaliło. Wypadki takie coraz to częściej się zdarzają, to też tym bardziej rodzice winni przestrzegać zasady, by dziecko nie pozostawało samo w domu!.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” Nr 282 z dn.8.12.1927 roku.

To wszystko co znalazłem o tym zdarzeniu, gazety poznańskie nie odnotowały tego wypadku.

12 Stycznia 1928 roku.

W tym samym dniu wybuchł pożar w zabudowaniach gospodarza Jana Mrozińskiego, zamieszkałego w Mielżynie. Pomimo akcji ratunkowej spaliła się nie tylko stodoła, z częściowym zapasem zeszłorocznego żniwa i maszynami lecz pożar przeniósł się nawet na sąsiednią stodołę gosp. Józefa Kudlińskiego, która również spłonęła.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr.15 z dn.19.01.1928 roku. ( fragment kroniki policyjnej )

21 Marzec 1928 roku.

Zbrodnicze podpalenie

W dn. 21. bm. wybuchł w zabudowaniach gospodarza Jana Kaczerka ( nazwisko prawdopodobnie źle podane, może Koszarka lub podobnie ) w Mielżynie-Starym w pow. gnieź. pożar, który objął cały kompleks budynków, mianowicie stodołę, stajnię i szopę. Wszystkie te budynki padły pastwą rozszalałych płomieni, ponadto z inwentarza trzy konie, jeden źrebak, 3 psy, większy zapas zboża i wszystkie narzędzia rolnicze. Szkoda wynosi ok. 35000 zł, z czego zaledwie czwartą część pokrywa ubezpieczenie. Wskutek gwałtownego wichru przeniósł się ogień na sąsiednie zabudowania gospodarza Piotra Zawady, gdzie spłonęła stodoła, przedstawiająca wartość 10000 zł. Ubezpieczenie i w tym wypadku pokrywa tylko jedną czwartą powstałej szkody. Pierwotne śledztwo wykazało że zachodzi tutaj wypadek zbrodniczego podpalenia przez nieznanych dotychczas sprawców. Dalsze dochodzenie w toku.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr. 74 zd. 29.03.1928 roku.

6 Maja 1929 roku.

STRAŻAK POD GRUZAMI WALĄCEGO SIĘ MURU.

W ub. poniedziałek o godz. 10 wybuchł w Mielżynie pow. gnieźnieński groźny pożar. Z nieustalonych dotychczas przyczyn zajął się dom mieszkalny, w którym mieściła się restauracja i sklep kolonialny Władysława Staszaka, następnie zaś pożar przeniósł się na przyległą stodołę, która również zgorzała doszczętnie. W czasie akcji ratunkowej wydarzył się nieszczęśliwy wypadek, mianowicie gruzy walącego się domu powaliły strażaka Stanisława Gąsiorowskiego z Mielżyna, który, jak to stwierdził przywołany lekarz dr. Bednarek z Witkowa, doznał pęknięcia czaszki i złamania lewej nogi. Ciężko poranionego strażaka przewieziono do szpitala Czerwonego Krzyża w Gnieźnie. Stan jego jest groźny. Szkoda powstała wskutek pożaru, wynosi 65 000 zł. Poszkodowany był ubezpieczony.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr. 108 z dn. 11.05.1929 roku.

Nie był to ostatni pożar tego dnia w Mielżynie. Co dziwne, ten drugi nie miał podobno związku z pierwszym. Został opisany w tej samej gazecie co poprzedni artykuł, zatytułowano go ” Łuna pożarów nad Mielżynem ” oto jego treść :

Mielżyn w ubiegły poniedziałek nawiedzony został prawdziwą epidemią pożarów. Nie ostygły jeszcze zgliszcza domu Władysława Staszaka a już o godz. 23. wybuchł nowy pożar, w skutek czego spaliła się stodoła wraz z znajdującym się pod jednym dachem warsztatem rzeźnickim, będącym własnością Antoniego Kreugera. Szkody na razie ustalić nie zdołano, w każdym razie jest ona znaczna. Stwierdzono, jedynie, że pożar ten nie ma żadnego związku z pożarem u Staszaka. Ze stodoły Kreugera płomienie przeniosły się na sąsiednią stodołę chałupnika Piotra Kokota, która zgorzała zupełnie. Szkodę wynoszącą ok. 5000 zł. pokrywa prawie w zupełności ubezpieczenie.

01 Marca 1930 roku.

Pożar

W nocy z dnia 28 lutego na 1 marca około godz. 4.15 wybuchł pożar w zagrodzie p. Nowickiego Jana, zamieszkałego w Mielżynie w pow. gnieźnieńskim. Spalił się doszczętnie niezamieszkały dom mieszkalny i stodółka, ogólnej wartości 5000 do 6000 zł. Spalony obiekt ubezpieczony był w Krajowym Ubezpieczeniu Ogniowym na 4700 zł.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr.52 z 04-03-1930 roku.

28/29 Sierpnia 1930 roku.

Pożar

W nocy z dnia 28 na 29 bm. o godz. 1 p. Mrozińskiemu Janowi, gospodarzowi w Mielżynie w pow. gnieźnieńskim spaliła się stodoła, chlew i 15 wozów żyta, ogólnej wartości 8 000 zł. Zagroda ubezpieczona była w Kraj. Ubezp. Ogniowym na 7 000 zł. Przyczyna pożaru nieznana.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr. 201 z dn. 31.08.1930 roku.

25/26 Marca 1931 roku.

W nocy z 25 na 26 marca 1931 roku spalił się dom mieszkalny p. Anny Przystańskiej w Mielżynie w powiecie gnieźnieńskim. Szkoda wyrządzona przez pożar wynosi 7400 zł.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr.74 zd. 31.03.1931 roku.

20 Czerwca 1931 roku.

Dzieci powodują pożar.

Dnia 20 Czerwca wybuchł w zagrodzie rolnika Leona Lisiaka w Mielżynie pożar, który strawił dach na stodole i oborze oraz różne narzędzia rolnicze. Poszkodowany oblicza szkodę na 10000 zł. Istnieje przypuszczenie że pożar spowodowały pozostawione bez opieki starszych dzieci.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr. 145 z dn. 26.06.1931 roku.
Rynek w Mielżynie

2 Września 1931 roku.

Wzmianka o wypadku u gospodyni Krygerowej w Mielżynie przy praniu bielizny.

Mianowicie, gdy gorącą wodę w kadzi wyniesiono na podwórze, bawiący się tam 8-letni synek p. Krygerowej wpadł do niej i tak niebezpiecznie się poparzył, że musiano go odwieść do szpitala w Gnieźnie.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” Nr 201 z dn. 02.09.1931 roku.

19 Marca 1933 roku.

Samobójstwo na strychu.

Fragment artykułu z Gazety Gnieźnieńskiej ” Lech” Nr.67 z dn. 22. 03. 1933 roku.

Zdarzenie najprawdopodobniej miało miejsce 19 Marca 1933 roku.

Wypadek samobójstwa zdarzył się ubiegłej niedzieli w Mielżynie w pow. Gnieźnieńskim w zakładzie S.S. Dominikanek, gdzie powiesił się na strychu domu dla służby robotnik Albin Frąckowiak, pochodzący z Głożyny pod Witkowem. Denat był zatrudniony w Zakładzie niespełna miesiąc, i ostatnie dwa dni leżał chory na grypę. W niedzielę czuł się lepiej. Rano krytycznego dnia przed godziną 9-tą jedna z sióstr odwiedziła go jeszcze w jego pokoju i przekonawszy się osobiście, że choremu jest znacznie lepiej, podążyła do kościoła równocześnie z 3 innymi robotnikami zakładu. Po powrocie z kościoła jeden z robotników, wszedłszy do pokoju denata, zauważył łóżko opróżnione, i tknięty złym przeczuciem zawiadomił o tym Siostrę przełożoną. Zaczęto wołać i szukać. Dopiero po wejściu na strych poszukującym przedstawił się okropny widok. Na strychu, gdzie zwykle rozwiesza się bieliznę celem wysuszenia, wisiał denat zmieniony nie do poznania. Rzucono się na ratunek, lecz było już za późno, bo denat był już zimny. W godzinę po wypadku znalazł się na miejscu komendant P.P. z Witkowa p. Głowiński i post. Witczak, którzy przeprowadzili wstępne badania i zabezpieczyli zwłoki aż do przybycia komisji sądowo-lekarskiej. Co nasunęło desperatowi myśl o samobójstwie, trudno na razie orzec. Może śledztwo policyjne uchyli rąbek tajemnicy tej tragedii. Bo że w duszy denata rozegrał się jakiś dramat, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Zmarły liczył dopiero lat 18 i siostry w zakładzie wystawiają mu bardzo dobre świadectwo ,, Dobry i pilny robotnik, niezwykle sumienny w wykonywaniu swych obowiązków, cichy i posłuszny, stale zamyślony, pobożny aż do przesady, tak go charakteryzuje Siostra przełożona. O ewentualnych pobudkach do samobójstwa nie może nic powiedzieć. Tragicznie zmarły był synem 40-morgowego gospodarza Frąckowiaka z Głożyny. Dochody z 40-morgowego gospodarstwa nie mogły wystarczyć i dlatego niektórzy członkowie rodziny zmuszeni byli zarabiać. W Mielżynie wypadek ten wywołał zrozumiałe poruszenie i do samego wieczora zbierały się na ulicach grupki ludzi, komentując go w różny sposób.

6 Grudnia 1933 roku.

W środę dnia 6 bm. podczas młócenia zboża u rolnika Łazienki w Mielżynie 22-letni syn jego, uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Stojąc na maneżu w pewnym momencie poślizgnął się i dostał się nogą do niezamkniętych tryb maneżu, które ucięły mu całą stopę aż do kostki. Nieszczęśliwego odwieziono do Szpitala Miejskiego w Gnieźnie.

  • Gazeta Gnieźnieńska ”Lech” Nr 287 z dn. 14.12.1933 roku.

16 Kwietnia 1934 roku.

Pożar

W poniedziałek dn. 16. b.m. o godz. 9 wieczorem wybuchł groźny pożar w zabudowaniu rolnika Przybylskiego z Mielżyna. Pastwą płomieni padły : stodoła, obora i stajnia. Inwentarz zdołano uratować. Przyczyna pożaru nieznana.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.90 z dn. 1934.04.20.

12 Maja 1934 roku.

Zdarzenie zaistniało przed tą datą.

Pożar

W nocy z piątku na sobotę wybuchł groźny pożar w zagrodzie rolnika Stanisława Gronowskiego. Spaliła się stodoła i chlew oraz martwy inwentarz. Żywy inwentarz zdołano uratować. Zaledwie straż pożarna przystąpiła do akcji ratunkowej wybuchł drugi pożar w zagrodzie rolnika Michała Kwapicha. I tam również spaliła się doszczętnie stodoła i chlew wraz z martwym inwentarzem. Przyczyny pożaru nie stwierdzono.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.107 z dn. 1934.05.12

2 Czerwca 1935 roku.

W niedzielę dnia 2 bm. w południe w zagrodzie rolnika Sylwestra Krentza w Mielżynie powstał na skutek nieostrożności pożar, który strawił chlew i stodołę wraz z narzędziami i maszynami rolniczymi.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech” Nr 132 z dn. 1935.06.08

13 Czerwca 1935 roku.

Zdarzenie zaistniało przed tą datą.

W nocy z ub. środy na czwartek o godz. 23 wybuchł pożar w ratuszu w Mielżynie. Pożar powstał w sali na pierwszym piętrze. Zaalarmowana Straż Pożarna oraz domownicy pożar ugasili. Pożar powstał na skutek zbrodniczego podpalenia. Podejrzany o dokonanie tego czynu jest lokator ratusza Marian Walerczyk, który został aresztowany i osadzony w areszcie w Witkowie.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech” Nr. 135 z dn. 13.06.1935 r.

13/14 Marca 1936 roku.

Pożary na rynku w Mielżynie.

Zobacz artykuł:

19 Kwietnia 1936 roku.

Strzępy z munduru hitlerowskiego.

Syn kolonisty Eimesa z Mielżyna mający lat.10 ubrał się w mundur hitlerowski i paradował w nim po Mielżynie. Widząc to, młodzież polska ściągnęła niemiaszkowi mundurek i podarła go na strzępy.

Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.92 z w/w dnia.

14 Października 1936 roku.

21 letnia podpalaczka.

W agencji gazet, składzie artykułów pisemnych Marii Rybickiej w Mielżynie wybuchł w ub. tygodniu w późnej godzinie, wieczorem pożar, który wczas zdołano stłumić. Zniszczeniu uległa tylko niewielka ilość gazet i artykułów do pisania. Podczas dochodzeń znaleziono w składzie zmaczane w nafcie papiery i szmaty, wskazujące aż nadto wyraźnie na podłoże pożaru. Jak się okazało, sprawczynią pożaru była 21-letnia Maria Rybicka.

Gazeta Gnieźnieńska ” Lech” Nr. 239 z w/w dnia.

10 Sierpnia 1938 roku.

Ogłoszenie zamieszczone w Gazecie ” Lech” w Nr.181. z d.n. 10.08.1938 r.

Szkoła Gospodarcza. SS. Dominikanek w Mielżynie pow. Gniezno. Przyjmuje panienki na 1-roczne, półroczne i 3 miesięczne kursy gospodarstwa domowego, szycia, robót ręcznych i artystycznych.

7 Lipca 1939 roku.

(Zdarzenie zaistniało przed tą datą)

Uderzył piorun w dom mieszkalny Jana Pieszalskiego w Mielżynie, wskutek czego spłonęły dom, chlew, stodoła, zniszczone również zostało urządzenie domowe. Pogorzelec oblicza straty na ok. 5 tys. zł.

  • Kurier Poznański Nr 304 z dn. 7 Lipca 1939 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *