05-czerwiec-1895 rok.

Na skraju wsi, przy drodze do górnej części Mielżyna, zwanej tutaj po prostu „górką,” mijamy staw  otoczony kilkoma przeglądającymi się w jego wodach starymi wierzbami. Starzy ludzie niejednokrotnie opowiadali o nieszczęśliwym wypadku i kobietach, które miały ponieść śmierć w jego wodach. Czas jednak zatarł szczegóły tragedii przekazywanej z pokolenia na pokolenie. W tych wspomnieniach liczba ofiar wahała się między dwoma a sześcioma. Zapamiętano też, że jedna z kobiet była w ciąży. Postaram się na podstawie gazet z tamtego okresu na powrót wrócić do zdarzeń, którego głównym świadkiem był miejscowy staw.

Mapa Mielżyna z przed 1893 roku.

W tamtym okresie majątek mielżyński należał do rodziny Bilażewskich pochodzących z Miłosławic / koło Mieściska. Położony był obok miasteczka Mielżyn. Nieopodal przepływającej tam rzeczki zwanej Strugą. 5 Czerwca 1895 roku, w ciepłą słoneczną środę grupa kobiet pracujących w folwarku udała się, pędząc ze sobą stado owiec, nad pobliski staw. To, co wydarzyło się nad stawem, przez kilka dni opisywały gazety w Wielkim Księstwie Poznańskim.

A tak wydany dwa dni po zdarzeniu ” Dziennik Poznański ,, opisywał to zdarzenie.

„Wielkie nieszczęście wydarzyło się onegdaj w Mielżynie pod Wrześnią przy praniu owiec. Zarwał się bowiem pod kobietami, piorącymi owce most prowadzący przez staw i wszystkie kobiety wpadły w wodę. Siedem zdołano uratować, natomiast cztery wydobyto z wody nieżywe. Zatonęło także kilka owiec. Śledztwo jest już w biegu.”

Pranie owiec, czy też jakbyśmy obecnie powiedzieli mycie owiec, przeprowadzano przed ich strzyżeniem, aby uzyskać czystą wełnę. W literaturze znalazłem opisy konstrukcji stawianych w tym celu. Często był to rodzaj drewnianych koryt, przez które przepędzano owce, a znajdujące się na drewnianym pomoście położonym wzdłuż tych koryt kobiety myły je podczas przemieszczania się owiec przez to koryto. A wszystko to znajdowało się nad stawem. Podobną konstrukcję postawiono też w Mielżynie. Tragedia wydarzyła się pod koniec pracy – konstrukcja nie wytrzymała i wszystkie znajdujące się na pomoście kobiety wpadły do wody. Jedna z gazet pisała, że krzyki topiących się kobiet usłyszał pracujący gdzieś w pobliżu parobek – mąż jednej z topiących się kobiet. Mężczyzna pośpieszył na pomoc i podobno sam do czasu przybycia innych ratowników zdołał wyłowić ze stawu cztery kobiety, w tym swoją żonę. Cztery trupy wyłowiono z dna stawu po półgodzinie. Nie był to koniec tragedii – w jednej z gazet, która ukazała się krótko po zdarzeniu, znajdujemy informację o śmierci jednej z uratowanych wcześniej kobiet, byłaby to piąta ofiara. Ta sama gazeta pisze, że jeszcze jedna z kobiet jest w ciężkim stanie. Nie znalazłem jednak nigdzie informacji czy przeżyła. Podobno od dawna nieżyjący ksiądz z Mielżyna, twierdził, jak słyszałem od jednej z mieszkanek miejscowości, że było sześć ofiar. Ostatnim opisem znalezionym w prasie jest wzmianka o pogrzebie zmarłych kobiet. Miały one zostać pochowane we wspólnym zbiorowym grobie na mielżyńskim cmentarzu.

Bibliografia

1- Dziennik Poznański 1895.06.07. R.37 nr.29.
2-Orędownik 1895.06.08. R.25 nr. 130.
3-Orędownik 1895.06.11. R.25 nr.132.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *