Zabójstwo córki gospodarza z Ostrowa Kościelnego.
Zdarzenie z Października 1926 roku
Do tej zbrodni doszło w październiku 1926 roku w Ostrowie Kościelnym, który w tamtym czasie znajdował się w powiecie wrzesińskim. Wtedy to Maria Szkudlarek córka miejscowego gospodarza została śmiertelnie postrzelona w głowę przez zatrudnionego w ich gospodarstwie 26-letniego parobka Pruszaka. W lutym 1928 roku doszło do procesu oskarżonego o to zabójstwo parobka Pruszaka. Relację z procesu zamieściła gazeta gnieźnieńska „Lech”. Na początku pisze o sprawcy: Pruszak, liczący wówczas 26 lat, żonaty, był zatrudniony w gospodarstwie Szkudlarków jako parobek. Stosunek jego do żony, mieszkającej w tej samej wsi był dość dobry, do chwili, gdy choroba (suchoty) ją nie powaliły na łoże. W tym czasie-jak to zeznania świadków stwierdziły-Pruszak, zaniedbywał swą żonę, przychodził raz na tydzień do niej, a zalecał się do Marii Szkudlarkówny, którą wreszcie, nie widząc innego wyjścia, zabił. Następnie mamy wyjaśnienia oskarżonego, który mówi: nie zabiłem a wiem, tylko że sam targnąłem się na swoje życie, pakując sobie kulę do głowy (która tam jeszcze tkwi). Twierdzi też, że z denatką nic go nie łączyło. Z dalszej relacji dowiadujemy się, że przy niedoszłym samobójcy znaleziono list pożegnalny, w którym pod datą 23.10.1926 roku skarży się na smutny i niepewny swój los. „Ginę więc z miłości do Marii” etc. W dalszym ciągu listu pisze, że „nie pozostawi jej (t.j. Marii) na pastwę tej hołocie”i woli razem z nią zginąć. Oskarżony twierdzi, że list ten nie dotyczył denatki, a Marii Piotrowskiej, jego szwagierki, która list ten czytała i jemu go zwróciła. Świadek Piotrowska przeczy kategorycznie, jakoby list ten czytała, i wyjaśnia, że nic ją ze sprawcą zabójstwa nie łączyło. Dalszy świadek, 12-letni Henryk Szkudlarek, który się przebudził, wskutek hałasu, podczas popełnionego przez Pruszaka czynu, stwierdza, że: Pruszaka spotkał w kuchni w pozycji klęczącej przy wijącej się w boleściach i krzyczącej przeraźliwie Marii Szkudlarkowej — Pruszak w tej chwili według jego zeznań nie był rannym. Świadek babka Piotrowska również przebudzona, zastała Pruszaka już w pozycji stojącej. Dopiero po tym czynie Pruszak wyszedł na dwór i postrzelił się w skroń. Policja zatrzymała go w chlewie. Przesłuchano też lekarzy dr. Musieła z Gniezna, dr. Sekleckiego ze Strzałkowa i dr. Uliszewskiego z Wrześni. Dr. Musieł stwierdza, że nie spostrzegł u oskarżonego żadnej luki pamięciowej. Oskarżony dawał zawsze szczegółowe i jasne odpowiedzi, pamięć ma dobrą i wyklucza jakikolwiek stan zamroczenia podczas popełnionego czynu. Dr. Seklecki, który nałożył oskarżonemu opatrunek, stwierdza, że Pruszak po nałożeniu opatrunku chodził po pokoju, był jedynie cokolwiek przygnębiony a w każdym razie przytomny. Po naradzie, sąd uznał Pruszaka winnym zabójstwa i skazał sprawcę na 10 lat ciężkiego więzienia bez zaliczenia aresztu śladczego oraz utratę praw obywatelskich na lat 10, zobowiązał go też do pokrycia kosztów sądowych. Jak pisze dziennikarz, oskarżony przyjął wyrok z rezygnacją.
- Na podstawie. Lech. Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów 1928.02.29 R.30 Nr49
Obraz na górze strony: Obraz Oliana Gruzdeva z Pixabay