Ostrowo. Gm. Powidz. Z życia dawnych mieszkańców wsi.

Fot. Ostrowo
Wzmianki i artykuły w dawnej prasie i innych publikacjach, opisujące zdarzenia, jakie miały miejsce na terenie wsi Ostrowo.
Przed 11 Lipcem 1931 roku
O godz. 10 wieczorem powstał pożar wskutek uderzenia pioruna w zabudowaniach rolnika Ludwika Śmigielskiego w Ostrowie pow. gnieźnieńskiego. Zgorzał doszczętnie dom mieszkalny, stodoła, chlew, 1 sieczkarnia i 1 młockarka oraz całe urządzenie domowe, ogólnej wartości 16 000 zł.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów 1931.07.11 R.32 Nr157
Przed 23 Marcem 1932 roku
Pożar stodoły.
W nocy z ub. środy na czwartek jakaś zbrodnicza ręka podłożyła ogień pod stodołę krytą trzciną i napełnioną zbożem w zagrodzie p. Szeszyckiego, w Ostrowie (wioska oddalona 5 km. od Powidza). Pastwą płomieni padła stodoła, chlew, narzędzia rolnicze i część żywego inwentarza. Straty oblicza się na kilkanaście tysięcy zł. W akcji ratowniczej brała udział straż pożarna z Powidza. Zdołano jedynie zabezpieczyć zagrożony dom mieszkalny. Sprawców nie ujęto.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów. Dodatki: tygodniowy „Lechita” i powieściowy oraz dwutygodnik „Leszek” 1932.03.23 R.33 Nr68
Przed 10 Wrześniem 1932 roku.
Ofiary dyfterji. (Błonicy)
W pobliskim Ostrowie (wieś oddalona o 5 km. od Powidza) szerzy się w zastraszający sposób zaraźliwa choroba (dyfterja) której ofiarą padają dzieci. W domu p. Olejniczaka zmarło jednego dnia dwoje dzieci, których pogrzeb (wspólny) odbył się w środę dnia 7 bm. Trzecie dziecko p. Olejniczaka dotknięte tą samą chorobą – dogorywa.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów. Dodatki: tygodniowy „Lechita” i powieściowy oraz dwutygodnik „Leszek” 1932.09.10 R.33 Nr208
Przed 16 Kwietniem 1933 roku
Samosąd w Ostrowie pod Powidzem.
Mieszkańcowi wioski Ostrowo p. Gustawowi Wankemu, który od 1927 roku pracuje w swoim gospodarstwie rolnym, kilku ostrowian odgrażało się od pewnego czasu, zapowiadając że… przegnają go z tej ziemi”, na której „siedzieć nie powinien”. P. Wanke na te pogróżki w ogóle nie zważał aż do dnia 20 marca rb. W tym to dniu 10 ostrowian z trzema Dobieckimi na czele udało się na pole p. Wankego z pługiem i z całym spokojem poczęło niszczyć łąkę, orząc ją. W odpowiedzi na zwróconą im przez właściciela uwagę i na wezwanie do usunięcia się z gruntu, Michał Dobecki, otoczony 9 ”asystentami”, podszedł do p. Wankego z kijem w ręku w zamiarze pobicia go. Wanke, mając w ręku łańcuch, nie dopuścił zrazu napastników do siebie, lecz wkrótce uderzony z tyłu w głowę kijem, padł ”zamroczony” na ziemię. Nieludzcy sąsiedzi nie zważali na to, że p. Walke leży na pół przytomny na ziemi, lecz bili go laskami po całym ciele nie szczędząc głowy, do tego stopnia, że napadnięty odniósł szereg sińców i dwa ”guzy” na głowie. Gdy Wanke w pewnej chwili zdołał uciec do domu, zapalczywi ” bojownicy”, mszcząc się na gospodarzu, poczęli okładać kijami stojące w pobliżu jego konie. W nocy z 20 na 21 marca jacyś „nieznani” a złośliwi sprawcy odwiedzili podwórze p. Walkego i wyprowadzili ze stajni konie, uwiązali je w polu przy drzewie i pozostawili je tam do rana. Policja powidzka przybyła natychmiast na miejsce ”bitwy” i spisała protokół. Sprawa zostanie oddana w ręce prokuratora.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów. Dodatki: tygodniowy „Lechita” i powieściowy oraz dwutygodnik „Leszek” 1933.04.16 R.34 Nr89
Sprostowanie do pow. art. zamieszczone w Gazecie Gnieźnieńskiej ” Lech” w Nr. 98 z dn. 28.04.1933 roku.
W związku z informacjami wydrukowanymi w nr.89 naszego pisma z dnia 16 kwietnia pt. Samosąd w Ostrowie pod Powidzem. Prosi p. Michał Dobecki z Ostrowa o częściowe sprostowanie notatki. Czyniąc zadość jego życzeniu, opisujemy ponownie zajście, które w oświadczeniu p. Dobeckiego miało przebieg następujący: P. Wanke z Ostrowa rości sobie nieprawnie pretensje do 16 mórg ziemi, których właścicielem jest de fakto Dobecki. Ostatnio z dwoma synami wyszli krytycznego dnia w pole, aby je zaorać, co widząc Wanke podszedł do nich i ze słowami ” precz z pola” zabierał się do ich usunięcia, wobec czego ojciec chłopców zbliżył siędo Wankiego chcąc stanąć w obronie synów, lecz Wanke nagłym uderzeniem pięścią w piersi odsunął go od siebie. W chwilę później Wanke wydobył z zanadrza łańcuch i zaatakował nim Dobeckiego, raniąc lekko obu w głowę, a jednego w ucho. Napadniętym udało się ”rozbroić” zapalczywego napastnika, który mając puste ręce uciekł do domu, lecz po chwili powrócił w towarzystwie dwóch pasierbic i zabrał się do orania ziemi własnym pługiem i własnymi końmi. P. Dobecki zwrócił mu uwagę na niewłaściwość jego postępowania a gdy to nie pomogło, ujął konie za uzdę i wstrzymał je. Pasierbice Wankego nie chcąc tracić czasu i stać długo w przymusowej bezczynności, poczęły okładać batem konie, które naglone rwały się naprzód, lecz za mało widocznie miały siły, aby wydobyć się z silnej ręki p. Dobeckiego, gdyż stały w miejscu. Ale wytrwałe panny nie przestawały okładać koni, czyniąc to tym chętniej, że od czasu do czasu bicz zamiast na grzbiet zwierzęcia, spadał na głowę p. Dobeckiego. Nie wiadomo, jaki byłby epilog zajścia po między oraczami w spódnicach a Dobeckim gdyby nie przybyła na pole „walki” policja i nie poskromiła wszystkich. P. Dobecki twierdzi że osobnicy, o których pisano, że brali udział w walce, stali tylko na uboczu i pełnili funkcję obserwatorów.
29 Czerwca 1938 roku
W dniu 29 ub. m. wybuchł pożar w zagrodzie rolnika p. Mieczysława Pawlaka w Ostrowie pow. gnieźnieńskiego, który strawił stodołę, chlew i przybudówki oraz maszyny i narzędzia rolnicze.
- Lech.Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów. Dodatki: tygodniowy „Lechita” i powieściowy oraz dwutygodnik „Leszek” 1938.07.07 R.38 Nr152