1399 rok.

”A chłopi się żegnali mówiąc, że po świecie
jeździ wenecki diabeł w niemieckiej karecie”
(Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz)

Na przesmyku jezior Biskupińskiego i Weneckiego, w pobliżu słynnego Biskupina, w wodach jeziora przeglądają się ruiny niewielkiego zamku. Niewiele zostało z pierwotnego założenia, z zamkowej cegły postawił arcybiskup gnieźnieński swój dwór w nieodległym Żninie, a i na budowę drogi do Żnina w XIX wieku też trochę zamkowych kamieni poszło. Ruiny te owiane legendami o jego dawnym okrutnym właścicielu do niedawna jeszcze budziły lęk wśród okolicznych mieszkańców Wenecji. Podobno nocami dochodzą z ruin potępieńcze jęki, czemu towarzyszy akompaniament brzęczących łańcuchów i metaliczne stuki, upadających na kamienną posadzkę złotych monet. Ludzie mówią, że to dawny Pan zamku opętany przez diabła, liczy swe skarby, poukrywane w zamkowych lochach. Wszyscy zwą go Diabłem Weneckim lub Krwawcem. Niewielu zna jego prawdziwe imię. Nazywał się Mikołaj z Wenecji. Był kasztelanem nakielskim i sędzią ziemskim kaliskim. Przydomek Diabła Weneckiego zdobył podczas wojny domowej, jaka przetoczyła się przez Wielkopolskę w latach 1382-1385. Konflikt ten wybuchł po śmierci króla Ludwika Węgierskiego. Wtedy to na dawne antagonizmy rodów Nałęczów i Grzymalitów nałożyła się kwestia wyboru nowego króla. Grzymalici zwolennicy stronnictwa możnowładczego optowali za wyborem Marii starszej córki zmarłego króla i jej męża Zygmunta Luksemburczyka, co dawałoby im dużą władzę w kraju, bo Zygmunt król kilku innych państw w tym Czech i Węgier raczej w Polsce by za często nie przebywał. Natomiast Nałęcze reprezentujący stronnictwo ”ziemian ”gotowi byli zaakceptować takie rozwiązanie, pod warunkiem zamieszkania pary królewskiej w Polsce i z Polski, a nie np. z Węgier miałaby ona sprawować rządy w kraju. Warunkiem było też ustąpienie ze stanowiska starosty generalnego wielkopolski Domarata z Iwna z rodu Grzymalitów. Ziemianie współpracowali ze stronnictwem mazowieckim, które  jako króla, chciało księcia mazowieckiego Siemowita IV, potomka Piastów z linii mazowieckiej. Wojna ta zwana Wojną Grzymalitów z Nałęczami spowodowała duże zniszczenia w Wielkopolsce, a szczególnie w jej wschodniej i północnej części. Mikołaj prawdopodobnie w początkowym etapie wojny nie uczestniczył. Pojawił się dopiero na zjeździe rycerstwa na początku roku 1383 pod Pyzdrami. Przybyli rycerze najprawdopodobniej reprezentowali stronnictwo ” ziemian”. Na zjeździe obecne tam rycerstwo zbuntowało się przeciwko staroście generalnemu wielkopolski Domaratowi z rodu Grzymalitów i wypowiedziało jemu posłuszeństwo. Wzięto się też od razu za zdobywanie miast i zamków królewskich obsadzonych przez ludzi Grzymalitów. Na pierwszy ogień poszły pobliskie miasto i zamek w Pyzdrach. To podczas tego oblężenia, po raz pierwszy w Polsce użyto armaty. Pierwszą ofiarą był pleban z niedalekiego Biechowa trafiony kamienną kulą wystrzeloną przez oblegających w kierunku bramy. Jakiś czas po tych wypadkach Grzymalici najechali i złupili sześć wiosek położonych w pobliżu Żnina a należących do Mikołaja. To chyba przeważyło, Mikołaj aktywnie włączył się w walkę. Zaczął łupić ziemie Grzymalitów i ich stronników. Szczególnie położone w pobliżu Żnina wsie należące do arcybiskupa gnieźnieńskiego. Sądzi się, że właśnie rabowanie wsi należących do hierarchy kościelnego przyczyniło się do powstania jego złej sławy. Inni, z jednej czy drugiej strony, robili to samo co nasz Mikołaj, ale tylko on zdobył taką niepochlebną sławę. Nasz bohater zasłynął też z ponadprzeciętnej ilości procesów sądowych. Procesował się nie tylko za szlachtą, ale też z mieszczanami i rzemieślnikami, którym potrafił nie płacić za wykonane usługi. Jako ciekawostkę można dodać, że już wtedy niektórzy jego oponenci nazywali Mikołaja podczas zeznań w sądzie Krwawcem lub Krwawym diabłem. Przypomnijmy, że on sam też był sędzią ziemskim kaliskim, rozstrzygał w procesach sądowych, kilkakrotnie prowadzonym przez niego procesom przysłuchiwali się król Władysław Jagiełło koronowany na króla w 1386 roku, jak też jego żona Jadwiga, koronowana dwa lata wcześniej niż jej małżonek. Jak z tego wynika działalność Mikołaja podczas wojny nie wpłynęła negatywnie na jego karierę. Nasz bohater po wojnie domowej nie zadzierał jedynie z duchowieństwem. Był nawet fundatorem kościołów w Chomiąży i Wenecji, oraz kaplicy mającej być miejscem jego spoczynku w Trzemesznie. W 1399 roku będąc posiadaczem wielu wsi postanowił jedną z nich podarować zakonnikom w Lądzie. Była to właśnie Mąkownica. Stosowny dokument sporządził starosta generalny wielkopolski Tomko z Węgleszyna, z udziałem świadków Jana z Chłądowa, Mikołaja z Góry i innych, w dniu 23 Lutego 1399 roku. Zapis ten jest pierwszą w dziejach znaną wzmianką o Mąkownicy. W dokumencie była klauzula, że wieś przechodzi na własność klasztoru w Lądzie dopiero po śmierci darczyńcy. Nie było to w smak pobożnym braciszkom, nie wiedzieli przecież jak długo przyjdzie im czekać na śmierć darczyńcy. Przez kilka miesięcy przekonywali Mikołaja, aby wieś przekazał im wcześniej, dopięli swego. Jeszcze tego samego roku na uroczystym zjeździe rycerstwa w Lądzie, Mikołaj podarował wieś zakonnikom. Wdzięczni braciszkowie obiecali darczyńcy w zamian za wieś, po jego śmierci odprawiać dwie msze w tygodniu za jego duszę oraz cztery razy w roku śpiewać wigilię w jego intencji, a wszystko to miało trwać po wieczne czasy. Mikołaj zmarł w roku następnym tj. w 1400. Nie wiemy, czy został pochowany w wybudowanej przez siebie kaplicy przy kościele w Trzemesznie, czy też w innym miejscu. Natomiast Mąkownica przez  kilka stuleci pozostawała własnością klasztoru w Lądzie.
Bibliografia
Marian Gumowski – Diabeł wenecki : karta z dziejów rycerstwa wielkopolskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *