Witkowo. Z życia dawnych mieszkańców miasta.

0

Fot. Witkowo

Wzmianki i artykuły w dawnej prasie i innych publikacjach, opisujące zdarzenia, jakie miały miejsce na terenie miasta Witkowa.

12 Maja 1927 roku.

Nieudane samobójstwo

Dnia 12. bm. o godz. 8 wieczorem usiłował popełnić samobójstwo niejaki Węglewski z Witkowa, który uwiązał już postronek na wierzbie i założył go sobie na szyję. W tym czasie drogą szedł niejaki Władysław Krzyżaniak, pomocnik obuwniczy z Witkowa wsi, który widząc kołyszącego się wisielca w ostatniej chwili uwolnił go od postronka. Istnieje przypuszczenie, że Węglewskiego, inwalidę wojennego, popchnęły do tego czynu niesnaski rodzinne i pijaństwo.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr 113 z dn. 18.05.1927 roku.

19 Maja 1927 roku.

Pożar w Witkowie.

W nocy z 19 na 20 bm. wybuchł około godz. 2 pożar u właściciela domu Stanisława Szkudlarka w Witkowie, który z powodu spalenia się masywnej 19-metrowej szopy poniósł ciężką szkodę. Oprócz tego spaliły się 2 świnie, 4 kozy i część martwego inwentarza. Dochodzenia policyjne wykazały, że sprawcą pożaru jest rzekomo złodziej, który wiedząc o tym, że w chlewie znajdował się dobry rower, zakradł się do niego i zapalił zapałkę celem odszukania roweru. Zapałkę później nieostrożnie wyrzucił na wióry, znajdujące się w chlewie i tak powstał pożar. Widocznie złodziej zauważył skutki swej nieostrożności i obawiał się zabrać rower, aby nie być oskarżonym w razie ujęcia również o podpalenie, gdyż rower porzucił w ogrodzie. Dalsze dochodzenie w toku.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr 118 z dn. 24.05.1927 roku.

30 Marca 1928 roku.

Pożar baraków

Dnia 30 marca wybuchł w Witkowie groźny pożar w barakach, będących własnością Wydziału Powiatowego w Gnieźnie. Pastwą płomieni padły baraki, zamieszkane przez 4 rodziny robotnicze, z których tylko jedna była ubezpieczona na sumę 5000 zł. Z baraków przeniósł się pożar na sąsiednie zabudowania Teodora Michalaka, gdzie spalił się chlew.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech ”Nr 79 z dn. 04.04.1928 roku.

23 Maja 1930 roku.

Dziecko pod kołami wozu.

W dniu wczorajszym we Witkowie zaprzężone do wozu konie p. Józefa Dziadkiewicza, stojące na podwórzu jego posesji, spłoszyły się, nie wiadomo czego, i w szybkim pędzie wypadły na ulicę. W pewnej chwili obok parku miejskiego wpadły na chodnik, gdzie pod koła wozu dostała się dwuletnia Zosia, córka mistrza rzeźnickiego w Witkowie p. Franciszka Chmiela. Koła przejechały jej nogę i rękę. Konie biegły jeszcze około 600 metrów, i zatrzymały się dopiero, zawadziwszy o słup telefoniczny.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” Nr 119 z dn. 23.05.1930 roku.

10 Lipca 1931 roku

Dnia 10 Lipca 1931 roku znalazł robotnik firmy ” Kaufhaus” w Witkowie, 45-letni Emil Grams śmierć pod kołami wagonu kolejki wąskotorowej w następujących okolicznościach: Krytycznego dnia przybyły na stację witkowską dla młyna, Kaufhaus, w Witkowie 4 wagony węgla. Wagony te wepchnęli funkcjonariusze kolejki jak zwykle na bocznicę prywatną, Kaufhausu, skąd robotnicy młyna mieli je dostarczyć do wyładowni. Robotnik firmowy Emil Grams wypożyczył w tym celu od jednego ze znajdujących się na podwórzu gospodarza z Malenina 2 konie, które zaprzęgał kolejno do wozów z węglami. Końmi powoził woźnica firmowy, a Grams szedł obok wagonów. Przy przewożeniu trzeciego ładunku Grams musiał się potknąć o szyny w okolicy zwrotnicy, gdyż nagle porwały go koła wozu i powlokły go na dłuższej przestrzeni po szynach. Mimo że woźnica na krzyk Gramsa konie powstrzymał, wagon potoczył się dalej, masakrując nieszczęśliwego robotnika. Na miejscu zaopiekowali się Gramsem dwaj lekarze witkowscy. po czym odstawiono go w bardzo ciężkim stanie do Szpitala Miejskiego w Gnieźnie. Po przewiezieniu do szpitala Grams zmarł w ciężkich boleściach o godz 18.30.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.165 z dn. 21.07.1931 roku.

01 Czerwca 1932 roku.

( Zdarzenie zaistniało przed tą datą )

Pożar domu mieszkalnego w Witkowie.

Dziś w nocy około godziny 2. wybuchł w składzie kolonialnym p. Kaźmierczaka przy ulicy Poznańskiej groźny pożar, który niebawem objął cały dom. Zaalarmowana straż pożarna pracowała przez blisko 8 godzin, ażeby uchronić sąsiednie budynki od szalejących płomieni. Sam dom, stanowiący własność p. Wacława Knasta, spłonął doszczętnie, natomiast położony obok budynek zdołano uratować.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.123 z dn. 01.06.1932 roku.

12 Czerwca 1932 roku.

W niedzielę dnia 12 bm. urządziło tut. Tow. Inwalidów wojennych w parku strzeleckim zabawę latową, która zgromadziła dość znaczną ilość publiczności. Po zakończeniu zabawy około godz. 1 w nocy wybuchł pomiędzy młodzieżą z Małachowa a częścią młodzieży z Witkowa zatarg, który przemienił się w formalną bitwę, prowadzoną według wszelkich zasad strategii. Na pobojowisku pozostało kilka połamanych krzeseł i kilkadziesiąt potłuczonych butelek.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.139 z dn. 19.06.1932 roku.

05 Sierpnia 1932 roku.

( Zdarzenie miało miejsce przed tą datą )

Groźny Pożar

W niedzielę w południe krótko po sumie wybuchł pożar w Witkowie wsi pod nr. 22 w gospodarstwie p. Szczepana Tyczki. Pastwą płomieni padły stodoła, obora, stajnia i chlewy. Z inwentarza zdołano z wielką trudnością uratować tylko bydło i konie, natomiast maszyny oraz narzędzia rolnicze spaliły się doszczętnie. Stodoła napełniona była zwiezionym co dopiero tegorocznym zbiorem żniwnym. Właściciel gospodarstwa doznał podczas ratowania inwentarza żywego poparzenia twarzy. Ogień stłumiły przybyłe oddziały strażackie z Witkowa miasta, Witkowa wsi i Witkówka. Straty są bardzo wielkie, tym bardziej że poszkodowany miał ubezpieczone tylko budynki. Pożar wznieciły dzieci gospodarza, które bawiły się podczas nieobecności rodziców obok stodoły zapałkami. Gdyby nie sprzyjający wiatr , to płomienie ogarnęłyby również dom mieszkalny oraz sąsiednie gospodarstwa. Pożar wywarł na tutejszej ludności duże wrażenie, gdyż wybuchł nazajutrz po śmierci członka rodziny.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.178 z dn. 05.08.1932 roku.

11 Sierpnia 1933 roku.

Śmierć 11-latka podczas burzy.

W powiecie gnieźnieńskim grom uderzył w 11-letniego Dobrockiego z Witkowa z ul. Poznańskiej, w chwili, gdy chłopiec powracał z bydłem z pola, zabijając go na miejscu.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” w Nr. 183 z dn. 11.08.1933 r.

29 Marca 1934 roku.

W ubiegłym tygodniu wybuchł pożar w zagrodzie rolnika p. Szczepana Tyczki w Witkowie. Od płomieni palącego się chlewu zajął się dach obok stojącej stodoły, pokrytej papą. Pomimo że Straż Pożarna nie przybyła na miejsce pożaru, stodołę zdołano ocalić, jedynie dach od strony szczytu się trochę opalił. Szkodę pokrywa Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” w Nr. 72 z dn. 29.03.1934 r

2 Maja 1934 roku.

Młoda dziewczyna rzuciła się pod pociąg kolejki powiatowej.

Dziś rano krótko przed godziną 7 rzuciła się pod koła pociągu znajdującego się w odległości ok. 500 metrów od stacji Witkowo niejaka Julia Kubisówna z Jarząbkowa. Widząc nadjeżdżający ze zmniejszoną szybkością pociąg, dziewczyna zaczekała, dopóki nie znalazł się od niej w odległości kilku metrów, po czym znienacka rzuciła się pod koła lokomotywy. I niewątpliwie poniosłaby śmierć na miejscu, gdyby nie znajdujący się na przodzie lokomotywy ochraniacz, który odrzucił ją w bok toru. Po zatrzymaniu pociągu okazało się, że niedoszła samobójczyni doznała tylko lekkich obrażeń na głowie. Jak ustalono, do rozpaczliwego kroku popchnęły ją stosunki rodzinne.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” w Nr. 100 z dn. 02.05.1934 r.

31 Maja 1934 roku.

Samobójstwo sekretarza adwokackiego.

W dniu wczorajszym o godz.10 rano popełnił samobójstwo, strzelając sobie z browninga (typ rewolweru) w okolice serca, 29-letni Antoni Domachowski z Witkowa, który przed kilku dniami zaangażowany został jako sekretarz adwokacki do Zbąszynia. Stan jego jest beznadziejny.

  • Gazeta Gnieźnieńska” Lech” w Nr. 122 z dn. 31.05.1934 r.

Przed 5 Lutym 1935 roku.

24 Stycznia 1936 r.

Skarb pod poduszką – padł łupem zuchwałego złodzieja.

W nocy z ub. wtorku na środę nieznany sprawca wydusił szybę w oknie położonej na parterze sypialni 59-letniego handlarza Adolfa Brumera w Witkowie i drogą tą dostał się do mieszkania samotnie mieszkającego Brumera. Będąc widocznie doskonale poinformowanym o zwyczajach przygłuchego nieco p. Brumera, sprawca podszedł do łóżka i ze znajdującej się pod poduszką kamizelki wyciągnął żółty portfel skórzany, zawierający 1.800 zł w banknotach stuzłotowych, dalej dowód osobisty, świadectwo przemysłowe i różne kwity, opiewające na jego nazwisko. Poza tym łupem złodzieja padł srebrny zegarek oraz portmonetka skórzana w formie podkówki z zawartością 10 zł, która znajdowała się w leżących w sypialni spodniach. Złodziej uwijał się tak sprawnie, że p. Brumer nawet się nie obudził i dopiero w środę rano spostrzegł, że został okradziony.

Artykuł z gazety gnieźnieńskiej ” Lech ” Nr 19 z dnia. 19. 01. 1936 roku

23 Lutego 1936 roku

Problemy witkowskich kupców i rzemieślników według opisu zamieszczonego w Gazecie Gnieźnieńskiej ” Lech ” w Nr. 45 z 23.02.1936 roku.

Protest kupców i rzemieślników.

Miejscowi kupcy i rzemieślnicy złożyli w Zarządzie Miejskim pismo, domagające się wydania w trybie doraźnym zarządzeń celem zahamowania przyjazdu pozamiejscowych handlarzy i przekupniów na targi zwykłe do Witkowa, albowiem z powodu masowego przyjazdu pozamiejscowych kupców i handlarzy miejscowe składy świecą zupełną pustką. Decyzji Zarządu miejskiego oczekiwać należy w najbliższych dniach. Wypada nadmienić, że miasto Witkowo nie ma odpowiedniego statutu na sprzedaż towarów poza płodami rolniczymi, ogrodniczymi i nabiałem podczas targów zwykłych. Równocześnie protestujący domagają się wydania zakazu przedwczesnego wykupu przez handlarzy nabiału i drobiu stosownie do przepisu, który opiewa, że skup taki przed upływem dwóch godzin od rozpoczęcia targu jest niedozwolony.

29 Kwietnia 1936 roku.

Krwawa łuna nad Witkowem.

W nocy z wtorku na środę mieszkańcy Witkowa zbudzeni zostali ze snu przeraźliwymi alarmami trąbek Straży Pożarnej. Nad miastem unosiła się krwawa łuna która oświetliła niemal całe miasto. Z niewyjaśnionych przyczyn wybuchł groźny pożar w dwóch posesjach przy ul. Poznańskiej, u Loisego i Adolfa Brummerów. Pastwą rozszalałego żywiołu padły chlewy, szopki i mieszkanie lokatora Szczepańskiego. Pożar tak nagle rozszerzył się że za wyjątkiem konia, pierzyn i częściowo odzieży nie zdołano nic uratować. Dzięki wytężonej akcji ratunkowej miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej pożar zdołano zlokalizować.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr.100 z w/w dnia.

25 Maja 1936 roku

Zarząd Miasta Witkowa zwołał na dzień 25 Maja 1936 roku zebranie właścicieli domów oraz członków ubezpieczonych w Tow. Strzeżenia ,, Irena” w Poznaniu. Celem zebrania było omówienie ewentualnego powołania do życia organizacji strzeżenia mienia, przez co położyłoby się kres ciągłym kradzieżom, a nadto znalazłoby stałe zatrudnienie kilku bezrobotnych. Zainteresowani stwierdzili, że zrealizowanie projektu Zarządu Miejskiego byłoby bardzo na tutejszym terenie pożądane, albowiem istniejące tu od roku Strzeżenie domów Tow. ,, Irena” z Poznania nie daję należytej gwarancji strzeżenia, zaś czynności tegoż Towarzystwa ograniczają się jedynie do kasowania składek ubezpieczeniowych. Według zawartej umowy miało być najętych do stróżowania czterech stróży, tymczasem jest ich tylko dwóch lub jeden. Stwierdzono nawet wypadki, że zamiast stróżować, stróże chodzili pijani. Na skutek tych wywodów, zebrani uchwalili wystąpić z Tow. ,, Irena ” i podpisali deklarację, które przesłane zostaną przez Zarząd Miejski Towarzystwu ,, Irena ” w Poznaniu, ze względu na to, że ważność umowy ubezpieczenia upływa w lipcu r.b. Zaprojektowane przez Zarząd Miejski Strzeżenie mienia, mieszkańcy Witkowa a szczególnie bezrobotni przyjmą niewątpliwie z zadowoleniem.

Nowa placówka

B. ochotnik Wrzesińskiej Legii Ochotniczej p. Ignacy Jóźwiak otworzył w Witkowie przy Starym Rynku w realności p. Cegielskiego skład obuwia. Nowej placówce ,, Szczęść Boże “.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” Nr. 128 z.d. 03.06.1936 r.

9 Lipca 1936 roku.

W tym dniu Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” w Nr. 157 pisała :

W niedzielę, dnia 5 bm. pomiędzy godz. 9 a 10 wieczorem, gdy Klemens Radojewski, pomocnik kominiarski zatrudniony u p. Szeszyckiego w Witkowie, przechodził obok szkoły powszechnej przy ul. Poznańskiej, został tam napadnięty przez kilku osobników, którzy uprzednio zaopatrzyli się w sztachety, powyrywane z opłotowania szkolnego. Tymi sztachetami zaczęli zadawać napadniętemu silne ciosy po głowie i całym ciele, od których Radojewski padł nieprzytomny na ziemię, brocząc krwią. Leżącemu na ziemi, napastnicy zadawali w bestialski sposób dalsze ciosy po głowie i całym ciele sztachetami, zaopatrzonymi żelaznymi gwoździami, co zwiększało rany. Największym okrucieństwem i dzikim instynktem wykazał się niejaki Bojarski z Witkowa, pochodzący z Gniezna, który jako herszt zorganizował napad. Gdyby nie pomoc przez rolnika Dominiaka i Wł. Wojciechowskiego, Radojewski zostałby zabity. Napadniętego oddano pod opiekę lekarską Dr. Samulskiego w Witkowie i zawiadomiono o krwawym napadzie miejscowy posterunek P.P. Napastnicy zbiegli, lecz zostali ujęci w poniedziałek. Są to : Bojarski, Malewicz, parobek służący u rolnika Krala z Witkowa, Jesionowski i Fibikowski, wszyscy z Witkowa. Radojewski zostanie odesłany do Szpitala Miejskiego w Gnieźnie, zaś napastnicy zostali przewiezieni pod eskortą policyjną do więzienia przy Sądzie Okręgowym w Gnieźnie.

1 Września 1936 roku.

Sala gimnastyczna czy przytułek dla bezdomnych ?

Przed 3 laty poświęcono w Witkowie b. synagogę na miejską salkę gimnastyczną dla użytku miejscowych organizacji sportowych. Skończyło się na tym, że salkę poświęcono, lecz organizacje w ogóle nie mogą korzystać z tej salki, albowiem Magistrat lokuje w niej wszystkich bezdomnych, którzy na skutek eksmisji znaleźli się na bruku. Przez zajęcie Miejskiej Hali Gimnastycznej na schronisko dla bezdomnych miejscowe organizacje nie mają możności korzystania z niej, zmuszone są do bezczynności. Zarząd miejski powinien się tą bolączką zająć.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” w Nr. 202 z dn. 1 Września 1936

8 Września 1936 roku.

Aresztowanie cyganek

Policja powidzka aresztowała kilka cyganek, które grasowały w okolicy Powidza i odstawiła je do aresztu w Witkowie. Wypada nadmienić że od pewnego czasu w Witkowie i okolicy obozują liczne obozy cygańskie co jest wielką plagą dla mieszkańców tej okolicy.

  • Gazeta Gnieźnieńska ” Lech ” w Nr. 208 zd. 8 Września 1936 r.

20 Października 1936 roku.

Z Tygodnia Miłosierdzia.

W Witkowie, jak i okolicy odbył się Tydzień Miłosierdzia. Kwesta uliczna jak i zbiórki u obywatelstwa witkowskiego wypadła na ogół dość dobrze, aczkolwiek zebrane fundusze i datki były znacznie mniejsze od roku ubiegłego. Okolica nie dopisała. Akcja na wsi poniosła zupełne fiasko. Należy to tłumaczyć przypuszczalnie nie złą wolą, lecz ogólnemu zubożeniu wsi a nadto nadmiaru urządzanych zbiórek. Również ostatnia zbiórka na budowę szkół nie cieszyła się powodzeniem. Mieszkańcy tut. Miasteczka słusznie wytykają, że w okolicy Witkowa cały szereg szkół jest nieczynnych i zamkniętych a z lokali szkolnych potworzono mieszkania prywatne i lokale restauracyjne.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech” Nr. 244 z w/w dnia.

25 Października 1936 roku

3 Grudnia 1936 roku

Za bojkot przeciw Żydom.

W środę dnia 03 Grudnia 1936 roku, w Witkowie odbył się jarmark ogólny. Napływ pejsatych kupców (żydów) był wielki, pomimo to przeważały polskie stragany. Przez cały dzień spokoju nie zakłócono. Do Witkowa na ten dzień skongnowano silny oddział policji mundurowej. Gdy jarmark miał się ku końcowi, jeden z mieszkańców wsi Małachowo niejaki Strzelecki (robotnik) będąc prawdopodobnie nieco podchmielony nawoływał do niekupowania u żydów. Na skutek tego popadł w zatarg z policją. Gdy policja przystąpiła do aresztowania Strzeleckiego, rozerwał nałożone kajdanki, stawiając opór. Pomiędzy aresztantem a policją doszło do bójki, przyczym jednemu z gapiów dostało się pałką gumową. Zajście policja zlikwidowała. Strzeleckiego osadzono w areszcie, a w czwartek przewieziono go do więzienia w Gnieźnie. Jak aresztant odbył drogę z Rynku do aresztu o tym nie bedziemy pisać, wyświetlą to świadkowie zajścia, którzy staną przed sądem. Należy tu nadmienić, że najbliższa rodzina Strzeleckiego czyni starania, ażeby to zajście przedstawić p. staroście.

  • Gazeta gnieźnieńska ” Lech” Nr. 288 z dnia 11 Grudnia 1936 roku.

28 Września 1938 roku.

Gazeta ” Lech” w Nr. 229 z.d. 06.10. 1938 r. opisuje niecodzienne zjawisko w rejonie Witkowa.

Zorza polarna nad Witkowem

W nocy z dn. 27 na 28 ub. miesiąca nieliczni mieszkańcy Witkowa byli świadkami wcale niecodziennego zjawiska niebieskiego. Mniej więcej o godz. 2 w nocy ukazał się na firmamencie północno – wschodnim słup światła o odcieniach czerwonym, pomarańczowym i żółtym , które to barwy następowały kolejno po sobie trzy razy, tworząc jak gdyby trzy odrębne filary.

22 Grudnia 1938 roku.

Gazeta gnieźnieńska ” Lech ” w Nr. 292 z w/w dnia pisała :

Nowy kurs poczty.

Mieszkańcom miasta Witkowa i okolicy podaje się do wiadomości, że przesyłki pocztowe już od ub. tygodnia nie są uskutecznione gnieźnieńską koleją powiatową, lecz specjalnym ambulansem pocztowym, który kursuje z Gniezna do Powidza przez Witkowo. Przyjazd ambulansu z pocztą następuje o godz. 8.30 i o godz.18.00. Odjazd ambulansu z pocztą z Witkowa do Gniezna o godz. 9.20 i o godz. 19.00. W związku z powyższym zarządzono doręczenie przesyłek pocztowych jeden raz dziennie ( dotąd dwa razy dziennie ). Ponadto zmieniono godziny urzędowania. Okienka czynne są od godz. 8.00 do 12.00 i od godz.15.00 do 18.00 w niedzielę i święta od godz. 9.00 do 11.00 .

W tym samym wydaniu gazety mamy drugą wzmiankę związaną z Witkowem.

Druga dorożka samochodowa w Witkowie.

Zarząd Miejski w Witkowie udzielił koncesję na dorożkę samochodową p. Leonowi Kowalewskiemu z Witkowa. Kowalewski sprowadził piękną limuzynę marki Opel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *